Opublikowano 3 komentarze

Kolor karoserii ma znaczenie!

Tak, moi drodzy, okazuje się, że to, jakiego koloru jest nasz samochód, nie jest sprawą błahą… Nie chodzi tu bowiem ani o modę, ani nawet o widoczność na drodze zapewniającą nam bezpieczeństwo. Nie, to sprawa dużo bardziej… powiedziałabym… przyziemna.

Otóż… jak nauczyłam się z piosenki „My Yellow Car” z kanału Super Simple Songs, kolor naszego auta determinuje nasze wybory zakupowe. Nie wierzycie? No to posłuchajcie sami:

No i co pan zrobisz? Nic, pan nie zrobisz. Masz pan zielone auto, to teraz tylko brokuły, ogórki, cukinia, no, może ewentualnie sałata. Ale to i tak nieźle, pomyśl pan lepiej o biedaku, co jeździ niebieską beemką… Tak, poza borówkami to już chyba tylko ser pleśniowy Lazur…

No dobrze, a tak na serio, to świetna piosenka do nauki i utrwalania nie tylko kolorów, nazw warzyw i owoców, ale także całych struktur zdaniowych: Let’s go for a drive, Let’ go buy…, które się w piosence wielokrotnie powtarzają.

Zapraszam Was do poznania moich pomysłów na wykorzystanie tej piosenki na zajęciach. Oprócz filcowego zestawu, który stworzyłam specjalnie z myślą o tej piosence, przygotowałam dla Was także inne ciekawe pomoce do pracy z tym utworem. Miałam okazję przed ostatnim lockdownem przetestować je na żywym organizmie i nieskromnie polecam :).

Mój filcowy samochodzik to uproszczona wersja modelu z tego zestawu (tam też znajdziecie szablon). Uproszczona, bo autek trzeba wyciąć osiem, więc nie ma się co bawić w szczegóły. Ale w komplecie i tak prezentują się zacnie:

Ja moje samochodziki wprowadzałam zaraz po lekcjach o środkach transportu. Proponuję zacząć zajęcia od prezentacji powyższego zestawu i szybkiej powtórki kolorów. Następnie rozkładamy przed uczniami karty obrazkowe z warzywami i owocami (watę cukrową na razie trzymamy schowaną) występującymi w piosence. Bierzemy jeden z samochodzików i prosimy dzieci, by jeszcze raz nazwały jego kolor, a następnie pokazujemy na karty obrazkowe i pytamy: Can you see anything yellow here? (Proponuję zacząć od żółtego, bo najprawdopodobniej uczniowie nie będą mieli wątpliwości, jak nazywa się pasujący do tego koloru owoc). Yes, it’s a banana! I w ten sposób wprowadzamy po kolei pozostałe owoce i warzywa.

Jeśli chcielibyście przygotować własne karty obrazkowe do tego tematu, możecie skorzystać ze stworzonych przeze mnie flashcards (obrazki z https://www.rawpixel.com). Oprócz owoców i warzyw występujących w piosence pojawiają się w moim zestawie także inne, które wprowadziłam z myślą o starszych przedszkolakach. Możecie w ten sposób rozszerzać słownictwo.

Jeśli ktoś jeszcze nie wie, śpieszę poinformować, że po zalaminowanych kartach obrazkowych można bezkarnie mazać suchościeralnym flamastrem. Dzięki temu warzywa i owoce na każdych zajęciach demonstrują inne emocjonalne stany.

Zanim zaczniemy pracę z piosenką, możemy karty obrazkowe porozwieszać w różnych miejscach w sali. Potem puszczamy Let’s go for a drive i w trakcie piosenki demonstrujemy uczniom taki oto magiczny samochodzik zmieniający kolory:

Pomysł z wykorzystaniem foliowej koszulki zaczerpnęłam ze świetnego szkolenia Booktelling for Teachers niezawodnej i niezastąpionej Marysi Bursche z Head Full of Ideas. Na koszulce malujecie permanentnym markerem wzór samochodziku (ja wydrukowałam sobie pierwszy lepszy z Internetu i odrysowałam na koszulce kontury). Do środka wkładacie kolorowe kartki (moje są zalaminowane). Kolory są ułożone zgodnie z kolejnością występowania w piosence. I oczywiście kiedy w piosence i na obrazku pojawi się dany kolor auta, jest to dla uczniów sygnał, że należy udać się do karty obrazkowej z odpowiednim warzywem lub owocem.

Na końcu pojawia się cotton candy, którego ja wcześniej nie wprowadzałam, więc kolor różowy wywołuje lekką konsternację i wielkie zadowolenie uczniów, kiedy okazuje się, że chodzi o watę cukrową. Można przy tym podstępnie zapytać uczniów, czy jest to owoc czy warzywo ;).

Na kolejnych zajęciach możecie posłużyć się filcowym zestawem do demonstrowania słów piosenki. Potrzebny będzie wam taki zbiór:

Ja robiłam tak, że chowałam warzywa, owoce i watę za samochodzikami w odpowiednich kolorach, puszczałam piosenkę, a przed pojawieniem się nazwy artykułu spożywczego zatrzymywałam muzykę i prosiłam uczniów, żeby sami zgadli, co ukrywa się za danym autkiem.

A do ćwiczenia kolorów z młodszymi uczniami przygotowałam taką prostą kartę pracy. Dzieci wypełniają obrazki odpowiednimi kolorami, oczywiście właściwie je nazywając.

A gdyby Wam jeszcze było mało, możecie przygotować własne Memory Game ze stworzonego przeze mnie zestawu zawierające poszerzone słownictwo (obrazki z https://www.rawpixel.com):

Mam nadzieję, że skorzystacie z moich pomysłów i zainspirujecie się piosenką.

Życzę Wam udanych kolorowych zakupów! 🙂

Opublikowano 11 komentarzy

Dirty winter clothes – filcowa moda i magia prania

Zima to ostatnio smutny czas, bo po świętach kończą się związane z codziennością tematy typowo zimowe… Bałwan i sporty zimowe stają się powoli abstrakcją znaną jedynie z obrazków w książkach, a nie z prawdziwego życia. Na szczęście nadal jeszcze w sezonie zimowym następuje obowiązkowa zmiana garderoby, co może być doskonałą okazją do wprowadzenia słownictwa z tego zakresu.

Pomysł na piosenkę o malej Sally, której jest zimno, powstał dawno temu, kiedy jeszcze uczyłam w szkole podstawowej. Chodziło mi o to, żeby wprowadzać kolejne części garderoby po jakimś łatwo wpadającym w ucho refrenie. Po latach powstała taka oto, trochę uproszczona wersja dla przedszkolaków:

Little Sally, it’s getting cold.
Little Sally, put something on.
Put on your sweater (socks, trousers, coat etc.)/x2

W szkole dzieci same proponowały, w jaką część garderoby należałoby teraz przyodziać naszą bohaterkę. Z przedszkolakami nie zawsze jest tak łatwo, czasem trzeba ich naprowadzić. Ale nawet jeśli to my podamy nazwę danego ubrania, do dzieci będzie należało odnalezienie go na filcowej tablicy i nałożenie go na filcową dziewczynkę.

Bo oczywiście w Angnieszkowie wszystkie ubrania i sama Sally są filcowe. Ma ona też swojego męskiego odpowiednika, wystarczy jej nieco skrócić fryzurę i powstanie np. Johnny. Tak prezentują się nasi filcowi bohaterowie w wersji nude (mam nadzieję, że nie zostanę posądzona o nieobyczajność 😉 ):

Oczywiście należy najpierw wprowadzić naszych studentów w klimat pory roku. Tu możemy przypomnieć szybko słownictwo związane z pogodą. Na pewno musimy podkreślić, że dzieciom jest zimno i trzeba ich natychmiast ubrać. Przy czym, nie startowałabym od nagusieńkich postaci. Dla przyzwoitości 😉 przyodziałabym je wyjściowo w coś lekkiego, typu T-shirt, spodnie czy spódnica. Przy okazji możemy zapytać dzieci: What are they wearing?

Poniżej prezentuję cały zestaw ubranek, który wyprodukowałam. (Mam ten zestaw wycięty w trzech różnych wersjach kolorystycznych, bo wykorzystuję go także do pracy w grupach, o czym za chwilę.)

Śpiewając piosenkę, ubieramy po kolei naszego bohatera lub bohaterkę. Jeśli mamy kilka zestawów i tablic filcowych, dzieci mogą pracować równocześnie w kilku grupach, co szczerze uwielbiają. Należy im tylko od razu dać wydzielone zestawy, żeby nie było kłótni o kolor danego ubrania.

Kolejnym etapem zabawy z ubrankami jest coś, co tygrysy lubią najbardziej, czyli… brudzenie się!

Ponieważ dzieci po dość jednak statycznej czynności, jaką jest śpiewanie i ubieranie postaci, potrzebują trochę ruchu, zapraszamy je do powstania i wejścia z nami w historię Sally, która poszła na spacer:

Now, Sally is ready for a walk! Everybody, let’s stand up and let’s have a walk! Let’s walk slowly, slowly and faster, faster, really fast! Let’s run, run, run! And… STOP! Look! There’s a muddy puddle!

Wszystkie te czynności przy dużej grupie możemy wykonywać w miejscu, a jeśli liczebność grupy i wielkość sali pozwala, możemy też poruszać się po kole. W momencie zauważenia kałuży nauczyciel może rzucić przed siebie szarfę i takie same szarfy może wręczyć uczniom. Zaś na tablicy filcowej pod stopami Sally kładzie filcową kałużę. Jeśli dzieci pracują w grupach, każdy zespół dostaje kałużę, którą umieszcza na swojej tablicy w odpowiednim miejscu.

A muddy puddle? Yes, it’s a muddy puddle! Let’s have some fun! Let’s jump in the muddy puddle! Let’s jump really high! Let’s jump really fast! Jump, jump, jump! Splash, splash, splash!

I tu możemy pozwolić na odrobinę szaleństwa, w końcu kałuża jest tylko na niby ;). Dzieciaki skaczą po kałużach bez opamiętania, to świetna okazja do pozbycia się nadmiaru energii. Ważne jednak, by rozentuzjazmowane dzieci usłyszały nauczyciela, który na koniec dodaje:

Oh, no! Look at you! Look at me! Look at Sally! We are dirty!

W tym momencie na ubraniach Sally powinny pojawić się szare plamy. Ważne, żeby przynajmniej jedna wylądowała na każdej części garderoby! I znów, przy pracy w grupach, filcowe plamy dostają też uczniowie i umieszczają je na ubraniach swojej bohaterki lub bohatera.

Dzieci ponownie siadają w kole. Ubrania Sally są kompletnie brudne czeka nas zatem porządne pranie! I tu z pomocą przychodzi mi moja tajna broń w postaci pralki, a właściwie puszki na spinacze do bielizny zakupionej kiedyś we Flying Tiger.

Wiem, że ta puszka cieszyła się swego czasu dużym powodzeniem wśród nauczycieli przedszkolnych. Ale muszę Wam powiedzieć, że dzięki niezwykłym właściwościom filcu pranie w niej filcowych wycinanek to prawdziwa MAGIA! Moi uczniowie doznawali absolutnego szoku, kiedy pokazywałam im tę prostą sztuczkę po raz pierwszy. Sami zobaczcie:

Piosenkę Some washing we will do śpiewamy kilka razy. Jeśli grupa nie jest bardzo liczna, można zrobić rundkę, w czasie której dzieci podają sobie puszkę z rąk do rąk i każdy przez kilka sekund potrząsa pralką w rytm piosenki. Moje dzieci były zachwycone. Patrzenie na wirujące w pralce pranie potrafi być naprawdę hipnotyzujące! 😉

Wróćmy jeszcze na chwilę do etapu zdejmowania ubranek. Ważne, by nie zrobić tego hurtem. Chodzi o to, by znów wykorzystać sytuację komunikacyjną i każdy element garderoby po kolei nazywać. Mówimy zatem: Oh, look at that coat/hat/scarf/etc.! It’s so dirty! We have to wash it. Let’s take it off and put it into the washing machine. Jeśli dzieci pracują w grupach, każda grupa postępuje zgodnie z poleceniami nauczyciela. Ubranka mogą jednak lądować we wspólnej pralce.

Uwielbiam moment wyjmowania czystych ubranek z pralki. Uwierzcie mi, w sali jest przez chwilę absolutna cisza poprzedzająca głośne „Wow!” TE UBRANKA SIĘ NAPRAWDĘ UPRAŁY! We did it!!!

Potem może jeszcze nastąpić etap rozwieszania ubranek na sznurku i przypinania ich spinaczami. Ale szczerze polecam tę czynność dla najstarszych grup przedszkolnych. Przypięcie klamerki do bielizny okazuje się dla wielu przedszkolaków czynnością zbyt trudną. Choć z drugiej strony, może warto ją ćwiczyć i żeby nie frustrować zbytnio naszych uczniów, wystarczy im dyskretnie pomóc.

Osobiście bardzo lubię wykorzystywać ten zestaw na moich zajęciach i zawsze ilekroć go przynoszę, okazuje się wielkim sukcesem. Bardzo Wam polecam stworzenie własnego. Jeśli chcielibyście, bym zamieściła szablony, dajcie koniecznie znać w komentarzach. Jeśli będzie ich wystarczająco dużo, pokonam wrodzone lenistwo, przygotuję szablony i je tu zamieszczę 😉

Edit:

Cieszę się, że moje pomysły na wykorzystanie filcowych ubranek w czasie lekcji o zimowej garderobie spotkały się z tak dużym zainteresowaniem. Postanowiłam zamieścić tu szablony, które z pewnością ułatwią Wam wykonanie własnego zestawu.

Szablony są darmowe, ale będzie mi bardzo miło, jeśli pobierając je, udostępnisz stronę https://angnieszka.pl/ i fanpage fb https://tiny.pl/7psxs na swoim profilu i polecisz ją znajomym, zwłaszcza takim, których tematyka mojego bloga może szczególnie zainteresować 🙂

Opublikowano 4 komentarze

Jesień, karty pracy i nauka zdalna…

Dziś będzie krótko…

Chciałam się po prostu podzielić z Wami bardzo prostymi kartami pracy, które przygotowałam dla młodszych dzieci na czas pracy zdalnej. Chodziło mi o to, żeby móc wysłać je rodzicom i żeby dzieci mogły przygotować dla siebie materiały, którymi będą manipulować w czasie uczestniczenia w zajęciach zdalnych. Bo dobrze wiemy, że bierne oglądanie tego, co tam pani wyprawia w komputerze, może szybko znudzić, zwłaszcza najmłodszych odbiorców. A Kiedy zaprosi się ich do działania, to już zupełnie inna sprawa…

Materiały wykorzystać można do następujących znanych i lubianych piosenek o tematyce jesiennej:

Szablony do druku i pomysły na wykorzystanie tej piosenki prezentowałam tutaj. Wycięte i pokolorowane jabłka w trzech kolorach dzieci mogą wykorzystać zamiast kolorowych piłek.

Kasia Brzozowska w ramach konferencji Get Creative Now prezentowała fajny pomysł na bardzo proste wykorzystanie tej piosenki i kolorowych listków. Dzieci po prostu dotykają rączką listki w odpowiednich kolorach w rytm piosenki. Dzieci w domach mogą wykorzystać wycięte i pokolorowane własnoręcznie listki z przygotowanej przeze mnie karty pracy.

Ja jeszcze śpiewam z dziećmi piosenkę własnego autorstwa na melodię The Wheels on the Bus:

The autumn leaves are falling down,
Yellow, red, orange and brown.
The autumn leaves are falling down,
All over the town.

Po każdorazowym odśpiewaniu powyższego refrenu dośpiewujemy, na co nasze jesienne listki spadają. Za każdym razem podajemy inną część ciała i oczywiście na niej umieszczamy nasze listki.

They are falling on my head/ tummy/ back/ foot/ shoulders

Jeśli chcecie pobrać materiały do druku, wystarczy, że klikniecie w link pod obrazkiem. Możecie przesłać materiały rodzicom, ale proszę, zaproście ich przy okazji także na moją stronę i fanpage na fb https://tiny.pl/7psxs :).

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie zachęciła Was do przygotowania również filcowych wersji jabłek, listków i drzewka na podstawie załączonych szablonów. Ja prezentowałam treść piosenek na tablicy filcowej przed kamerą, a dzieci to samo robiły w domach ze swoimi papierowymi pomocami.

Dajcie znać, czy jesteście chętni na więcej tego typu prostych kart, które pewnie będę teraz produkować oprócz filcowych pomocy.

Do usłyszenia! 🙂